Strona główna » Wizy i formalności » Turystyka porodowa w USA – zaostrzenie przepisów wizowych
Turystyka porodowa w USA – zaostrzenie przepisów wizowych
Prezydent USA dąży do ograniczenia tzw. turystyki porodowej. Przepisy dotyczące kontroli granicznej i przyznawania amerykańskich wiz uległy już zaostrzeniu.
Mianem turystyki porodowej określa się zjawisko polegające na tym, że ciężarne kobiety (w tym również Polki) przyjeżdżają do USA przede wszystkim po to, aby urodzić tam dziecko. Przyczyn, dla których się na to decydują, jest co najmniej kilka – przedstawiamy je w poniższym artykule. Opisujemy w nim też, jak i dlaczego amerykański rząd postanowił ukrócić tego typu praktyki.
Większość pań, które nie mieszkają na stałe w USA, ale chcą, aby ich potomek tam właśnie przyszedł na świat, kieruje się myślą o tzw. prawie ziemi. Chodzi tu o 14. poprawkę do amerykańskiej konstytucji, a konkretnie o zapis stanowiący, że wystarczy urodzić się na terytorium należącym do Stanów Zjednoczonych, aby automatycznie stać się obywatelem tego kraju. Dla wielu osób nadal oznacza to przepustkę do lepszego życia: swobodnych podróży, edukacji i opieki zdrowotnej na wysokim poziomie czy szerokich możliwości zawodowych.
Co więcej, korzyści związane z „prawem ziemi” czerpać może nie tylko urodzone w USA dziecko, ale także jego rodzina. Po ukończeniu przez nie 21 lat wolno mu bowiem stać się tzw. sponsorem, czyli kimś, dzięki komu jego pochodzący spoza Stanów krewni znacznie łatwiej uzyskają prawo stałego pobytu w USA. Kraj ów jest popularnym kierunkiem turystyki porodowej również z tego właśnie powodu.
Amerykańskie Centrum Studiów nad Imigracją szacuje, że takich „dzieci-kotwic” (ang. anchor babies), mogących stanowić punkt zaczepienia dla ich bliskich, rodzi się w Stanach co roku około 40 tysięcy. Rodzicami większości z nich są niezbyt zamożni Meksykanie i przedstawiciele chińskiej klasy średniej, ale wśród porodowych turystek nie brakuje też Rosjanek czy Polek, dla których poród w USA stanowi dodatkowo oznakę wysokiego statusu społecznego.
Poród w USA: dobrze, ale drogo
Jako powód podjęcia decyzji o urodzeniu dziecka w Stanach podają one również warunki panujące w amerykańskich szpitalach. Czyste, przytulne pokoje, w których świeżo upieczona mama może bez ograniczeń przyjmować gości, wyprawka dla niej i dziecka, smaczne posiłki, przede wszystkim zaś dostęp do najnowszych technologii medycznych oraz wysoko wykwalifikowany, a przy tym miły i pomocny personel – wiele kobiet trafiających na polskie porodówki o takim standardzie opieki może jedynie marzyć.
Ale nie ma nic za darmo. Poród nigdzie indziej na świecie nie kosztuje tak dużo jak w Stanach Zjednoczonych. Osoby nieubezpieczone muszą liczyć się z koniecznością poniesienia wydatków rzędu 35 tys. zł. Cesarskie cięcie kosztuje kolejne 20 tys. zł, czyli znacznie więcej, niż trzeba zapłacić za cały poród w prywatnej klinice w Warszawie (7-17 tys. zł).
Wysokie ceny zdają się jednak nie odstraszać. Mało tego – w USA powstało wiele firm specjalizujących się w turystyce porodowej. Za wysoką opłatą (od 40 tys. dolarów do nawet 100 tys. dolarów za „pakiet VIP”) pomagają one cudzoziemkom dostać się do Stanów i urodzić tam dziecko. Nie zawsze w zgodzie z amerykańskim prawem imigracyjnym, za co niedawno aresztowano już kilka osób, a kilkunastu innym postawiono zarzuty.
Radykalizacja amerykańskich przepisów imigracyjnych
Sama turystyka porodowa nie jest łamaniem przepisów, ale obecny prezydent USA Donald Trump, ogólnie niezbyt przychylny imigrantom, dąży do ukrócenia tego zjawiska. Za cel obrał sobie likwidację wspomnianego „prawa ziemi” – możliwą do przeprowadzenia o tyle, że dotyczący go zapis zawarty jest w poprawce, a nie w konstytucji, której zatem nie trzeba byłoby zmieniać.
Na razie zaostrzeniu uległy procedury wizowe. Kobiety w widocznej ciąży mogą spodziewać się bardziej wnikliwych pytań o cel pobytu w Stanach podczas rozmowy z konsulem tego kraju. Jeśli urzędnik stwierdzi, że celem owym jest głównie poród, może odmówić przyznania wizy turystycznej. Wyjątek stanowi sytuacja, w której przedstawiony zostanie dowód na to, iż urodzenie dziecka akurat w USA jest konieczne z przyczyn medycznych, a jego rodziców stać na pokrycie wszelkich kosztów z tym związanych. Próba zatajenia przed konsulem prawdziwej przyczyny wyjazdu do USA może natomiast potraktowana jako podlegające surowym karom oszustwo wizowe (tzw. visa fraud).
Czy Polki przestaną rodzić w Stanach
Od 11 listopada 2019 r. obywatelom RP wolno podróżować do Stanów w ramach programu ruchu bezwizowego (ang. Visa Waiver Program, VWP), co nie wymaga spotkania się z konsulem. Można by więc przypuszczać, że ograniczenie turystyki porodowej w przypadku Polek nie nastąpi.
Trzeba jednak pamiętać, że po przybyciu do USA każdego obcokrajowca czeka jeszcze rozmowa z urzędnikiem imigracyjnym. On zaś zgodnie z nowymi regulacjami ma prawo odmówić „podejrzanej” ciężarnej wjazdu do kraju, jeśli nie jest ona w stanie udowodnić, że zapłaci za poród w Stanach z własnej kieszeni lub że jej ubezpieczyciel pokryje ten wydatek.
Zdjęcie: Unsplash.com