Strona główna » Miejsca i atrakcje » Boston – co warto zobaczyć (miasto wielkich pieniędzy, miasto z duszą)
Boston – co warto zobaczyć (miasto wielkich pieniędzy, miasto z duszą)
O Bostonie mówi się, że to najbardziej „europejskie” miasto w USA. Nie wiem, czy potraktujesz to jako dodatkową zachętę czy wprost przeciwnie, niemniej moim zdaniem poszukiwanie „europejskości” nad Zatoką Massachusetts stanowi zabawę samą w sobie. Wpływy europejskie dostrzeżesz przede wszystkim w architekturze, wszak Boston nie bez przyczyny zyskał przydomek „Nowa Anglia”.
W tkance miejskiej zachowało się wiele budowli z XVIII i XIX wieku: dostojne, niezbyt wysokie, za to elegancko zdobione i świadczące o wysokiej randze miasta. Dziś otoczone wieżowcami, nadal chętnie są fotografowane przez turystów jako symbole tamtej Ameryki, która dopiero budowała swoją potęgę. Dobrze sytuowane firmy zabiegają o możliwość wynajęcia powierzchni w dawnych domach handlowych i kamienicach, tak by ich produkty i usługi były kojarzone z historyczną tkanką i korzystały z ich prestiżu.
Niewiele miast ma tyle zabytków co Boston
Wśród ciekawych obiektów, które z jednej strony nawiązują do tradycji europejskich, a jednocześnie są „z krwi i kości” amerykańskie, są Hotel Liberty, którego budowa została ukończona w 1851 roku, szkoła Abiela Smitha z 1835, która była pierwszą szkoła publiczną w Stanach Zjednoczonych, katedra z 1875 roku w stylu neogotyckim. Świątynia wybudowana została ze zrzutek irlandzkich imigrantów, którzy w XIX wieku tworzyli bardzo silną społeczność. Szacuje się, że dziś co piąty mieszkaniec Bostonu ma irlandzkie korzenie.
Spośród jeszcze starszych budynków wskazać można na Longfellow House z 1759 roku, czyli posiadłość położoną niedaleko Placu Harvarda, w której znajdowała się siedziba sztabu George’a Waszyngtona w trakcie masakry bostońskiej, czyli zamieszek, które wybuchły w marcu 1770 roku. Ten zryw przyczynił się do wybuchu rewolucji amerykańskiej, która z kolei doprowadziła do proklamowania niezależnego państwa.
Rewolucja zaczęła się od tego, że bostończycy nie chcieli się podporządkować
Boston to jedno z najstarszych miast w Stanach Zjednoczonych. Zostało założone w 1630 roku i w kolejnych dekadach sukcesywnie się rozrastało. W drugiej połowie XVIII wieku stało się prawdziwą wylęgarnią radykalnych myśli rewolucyjnych. Bogaci koloniści rozwijali swoje przedsiębiorstwa, pomnażali fortunę, ale wciąż podlegali urzędnikom brytyjskim i musieli płacić podatki na rzecz królowej. Brytyjskie rządy stawały się coraz bardziej uciążliwe. Rosły więc dążenia do niepodległości, a prawdziwym sygnałem ostrzegawczym było wydarzenie, które rozegrało się w grudniu 1773 roku i w polskich podręcznikach określane jest mianem Herbatki Bostońskiej (Boston Tea Party). Niezadowoleni z życia pod „brytyjskim butem” koloniści zniszczyli ładunki z angielską herbatą. Wielka Brytania nałożyła na niesfornych kolonistów z Bostonu sankcje, co tylko dodatkowo przekonało ich do tego, że warto jeszcze bardziej stanowczo sprzeciwić się obcemu panowaniu. Stąd już tylko krok do wojny o niepodległość i ogłoszenia Deklaracji Niepodległości. Ten ważny dokument został ogłoszony w 1776 roku w położonej ok. 500 km na południe Filadelfii.
Jeśli jesteś zainteresowany poznaniem historii Stanów Zjednoczonych, to nie ma lepszego do tego miejsca niż wschodnie wybrzeże: przejedź z Bostonu do Filadelfii (prawdopodobnie z kilkudniowym postojem w Nowym Jorku), a następnie do Waszyngtonu, czyli trzech miast, w których wykuwała się amerykańska państwowość.
Jedna z najlepszych uczelni świata znajduje się na obrzeżach Bostonu
Z czym się Polakom kojarzy Boston? Jeśli pamiętają lekcje historii, to z fragmentami podręcznika, które dotyczyły wspomnianej już Herbatki Bostońskiej. Jeśli dorastałeś w latach 90. ubiegłego wieku, to możesz pamiętać, że w bostońskim „downtown” znajdowała się kancelaria prawna, w której pracowała Ally McBeal. No i z Uniwersytetem Harvarda, który w 1636 roku został założony jako Harvard College przez purytańskiego wielebnego Johna Harvarda. Administracyjnie znajduje się już poza Bostonem, ale w jego bezpośrednim sąsiedztwie – w miejscowości Cambridge. Nazwa odwołuje się do słynnego miasta uniwersyteckiego w Wielkiej Brytanii. Miało to być dobrą wróżbą i tak się stało – Uniwersytet Harvarda jest jedną z najlepszych uczelni na świecie, wylęgarnią talentów i alma mater laureatów Nagrody Nobla.
Na terenie kampusu znajdują się budynki pochodzące z drugiej połowy XVII wieku, ale czas nie zatrzymał się tam w miejscu. Na terenie miasteczka uniwersyteckiego znajduje się wiele przykładów bardzo dobrej, wysmakowanej architektury z różnych okresów. W 1963 roku oddano do użytku Centrum Sztuk Wizualnych, które zaprojektował jeden z najlepszych architektów XX wieku, Le Corbusier, zwanego papieżem modernizmu. To jedyne zamówienie, które zrealizował na terenie Stanów Zjednoczonych.
Kampus można zwiedzać samodzielnie, ale równie dobrze można przyłączyć się do wycieczki prowadzonej przez studentów. To dla nich sposób na dorobienie: uczelnie w Stanach są płatne, a te najlepsze kosztują krocie. Aby opłacić studia, większość studentów zaciąga kredyty, które spłacają po rozpoczęciu pracy. Inna sprawa, że absolwentom Harvardu i innych uczelni należących do Ivy League (Ligi Bluszczowej) raczej nie grozi długie szukanie pracy, bo są postrzegani jako świetni kandydaci, o których zabiegają pracodawcy.
W Cambridge pod Bostonem siedzibę ma jeszcze jedna powszechnie znana i szanowana uczelnia, zresztą jedna z najlepszych technicznych na świecie – Massachusetts Institute of Technology (MIT). Skoro okoliczne uczelnie każdego roku kończy kilkanaście tysięcy świetnie przygotowanych do pracy absolwentów, nic dziwnego, że Boston rozwija się jako jedno z najważniejszych centrów biznesowych w USA i jest siedzibą wielu korporacji.
Trasa wolności pozwala przenieść się do czasów rewolucji
Dość już o historii, zacznijmy zwiedzanie. To nie będzie trudne, gdyż większość historycznych budynków znajduje się wzdłuż The Freedom Trail (Szlak Wolności), czyli czterokilometrowej trasy spacerowej w centrum. Obejmuje 16 miejsc, które tworzą „unikalną kolekcję muzeów, kościołów, domów spotkań, cmentarzysk, parków, statku i historycznych znaczników, które opowiadają historię rewolucji amerykańskiej, lecz nie tylko” – czytamy na stronie internetowej tej niezwykłej trasy.
Punktem startowym jest najstarszy amerykański park publiczny, Boston Common. Został otwarty dla spacerowiczów w 1634 roku. W odległości pół mili od parku znajduje się Massachusetts State House, w którym nieprzerwanie od 1798 roku mieści się kilka ważnych dla stanu Massachusetts instytucji, np. biuro gubernatora. Jeśli nie czujesz niechęci wobec zwiedzania cmentarzy, wejdź na teren znajdującego się na The Freedom Trail Granary Burying Ground. To jeden z najstarszych cmentarzy w mieście, pierwsze pochówki odbyły się w 1660 roku. Ciężkie murowane tablice mogą wzbudzić pewien niepokój, ale niektóre z nich są zachowane na tyle dobrze, że wciąż można odczytać inskrypcje sprzed 400 lat.
Wracamy na Szlak Wolności. Nieco dalej zobaczysz Old Corner Bookshop, czyli budynek z 1718 roku, w którym przez wiele lat działała księgarnia oraz siedziba wydawniczego giganta, firmy Ticknor and Fields. 600 metrów dalej znajduje się zabytkowy budynek kościoła z 1729 roku, Old South Meeting House. Znany jest jako miejsce, w którym „zaczęła się” Bostońska Herbatka, bo tam właśnie spotykali się koloniści i w otwarty sposób krytykowali angielskie władze. W trakcie jednego z takich spotkań zapadła decyzja, że samo krytykowanie nic nie da i trzeba się w sposób jawny sprzeciwić Anglikom. Dziś działa tam muzeum.
Nieopodal zobaczysz jeden z najbardziej pocztówkowych widoków w Bostonie: trzykondygnacyjny (choć stosunkowo wysoki) budynek z czerwonej cegły z niebieskim dachem, zwieńczony smukłą wieżyczką. To Old State House, najstarszy w Bostonie budynek użyteczności publicznej. Pierwsi urzędnicy podjęli pracę w nim w 1713 roku. Dziś można wejść do środka i zapoznać się z różnymi eksponatami z czasów Bostońskiej Herbatki. A dlaczego powiedziałem, że to „pocztówkowy” widok? Bo budynek znajduje się dziś przy bardzo ruchliwej ulicy i otoczony jest nowoczesnymi wieżowcami, które choć dominują nad nim wielkością, nie ma wątpliwości, że to Old State House przyciąga wzrok wszystkich spacerujących.
Bliżej końca The Freedom Trail znajduje się wybudowany około 1680 roku drewniany dom Paula Revere’a, legendarnego patrioty i uczestnika walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych. To jedyny na trasie dom mieszkalny. Revere wsławił się tym, że gdy w 1775 roku dowiedział się, że Brytyjczycy chcą zająć należący do kolonistów magazyn broni i amunicji, wsiadł na pożyczonego konia i pod osłoną nocy dotarł do dowódcy Samuela Adamsa i uprzedził go o ruchach wroga. Oddział przygotował się do odparcia ataku i gdy nad ranem Brytyjczycy przybyli pod skład broni, zastali czekających w pełnej gotowości kolonistów. Rewolucja amerykańska stała się faktem i miała doprowadzić do zrzucenia brytyjskiego jarzma już na zawsze. Wyczyn Revere’a przeszedł do historii jako nocny rajd. Wnętrze domu można zwiedzać, znajdują się tam ekspozycje historyczne.
Przedostatnim punktem na trasie jest USS Constitution, trójmasztowiec, którego budowa rozpoczęła się w 1794 roku. To najstarszy pływający i pozostający w czynnej służbie okręt świata. Wrogowie nigdy nie dostali się na jego pokład. Constitution dokuje na stałe w porcie w Bostonie i jest dostępny dla zwiedzających.
Bostończycy nie lubią nowego ratusza, za to zachwycają się starym
I tak, spacerując dobrze oznaczoną trasą, zobaczysz najważniejsze budynki, które nieodzownie związane są z historią Bostonu. Czterokilometrowa trasa nie wyczerpuje, rzecz jasna, wszystkich atrakcji. Polecam również spacer po uroczym i całkowicie niedzisiejszym Beacon Hill, dzielnicy ciasno zabudowanej ceglanymi kamienicami szeregowymi w stylu wiktoriańskim. Bostońskie restauracje szczycą się owocami morza, ale miłośnicy chińskiego jedzenia od razu powinni udać się do China Town i zjeść danie chińskie według oryginalnego przepisu.
Pewnego rodzaju ciekawostką jest Boston City Hall, czyli ratusz, który zajmuje wysokie miejsce w wielu zestawieniach najbrzydszych budynków publicznych na świecie. Zaprojektowany w duchu brutalizmu, miał symbolizować zacieranie granic między władzą a mieszkańcami. Ludzie mówią, że wywołuje raczej niepokój i respekt przed władzą i nie cieszy się estymą bostończyków. Dla równowagi, w Bostonie nadal można podziwiać tzw. stary ratusz, który pełnił swoje funkcje w latach 1865–1969. Zbudowano go w nowym wówczas stylu francuskim Second Empire. Efekt tak bardzo się spodobał, że styl wkrótce przeszczepiono do innych miast wschodniego wybrzeża, ale również w samym Bostonie do dnia dzisiejszego zachowało się kilka robiących duże wrażenie budowli, których twórcy korzystali z francuskich inspiracji.
Miasto wielkich pieniędzy, miasto z duszą. Boston jest nieoczywisty!
Myślę, że nie ma w Stanach Zjednoczonych drugiego miasta, w którym jest tak wiele historycznych budynków. Polecam Boston wszystkim, którzy chcą spróbować sobie wyobrazić, jak wyglądało Wschodnie Wybrzeże w początkach państwowości amerykańskiej oraz XIX wieku, gdy bogaci przemysłowcy rozbudowywali swoje imperia finansowe w sposób nieznany do tej pory gdziekolwiek indziej. Na ślady tego, jak bogatym i ważnym i miastem był Boston, zobaczysz na każdym kroku. Do dziś zresztą tak jest, bo jak wspomniałem, to ważne miasto biznesowe, siedziba wielu firm. Jednocześnie jednak mieszkańcy chwalą sobie duży spokój, jaki Boston ma do zaoferowania i lubią podkreślać, że choć od Nowego Jorku dzieli go zaledwie czterogodzinna podróż pociągiem (czyli bardzo niewiele w warunkach amerykańskich), to życie jest znacznie spokojniejsze i bardziej poukładane.
Myślę, że sam zechcesz to sprawdzić. Jeśli złapiesz najwcześniejszy pociąg z Nowego Jorku, zdążysz „obejść” najważniejsze atrakcje Bostonu w jeden dzień. Wyjedziesz z poczuciem niedosytu, ale podejrzewam, że zechcesz wrócić i spokojnie poszukać pamiątek z czasów, gdy tworzyła się amerykańska państwowość. I gwarantuję Ci, że będzie to fantastyczna przygoda.
Przeczytaj również: 10 najpopularniejszych miast w USA